Każdy, kto choć raz sprzedawał coś więcej, niż lemoniadę przed blokiem, zna to uczucie: wszystko idzie dobrze, aż tu nagle… bum! – pojawia się ON. Trudny klient. Ten, który wie lepiej, mówi głośniej, oczekuje więcej, a cierpliwości ma mniej, niż energii w akumulatorze w starym telefonie.
No i co teraz? Najlepiej byłoby odwrócić się na pięcie, zamknąć komputer i wyjechać w Bieszczady. Ale że rachunki same się nie zapłacą, warto najpierw zrozumieć, skąd w ogóle biorą się trudni klienci i jak sobie z nimi radzić.
"ZACZNIJ OD SIEBIE. SERIO"
Zanim przypniesz klientowi łatkę "trudny", zastanów się: czy Ty nigdy takim nie byłeś? Wielu z nas miało w życiu momenty, gdy to my podnosiliśmy ciśnienie sprzedawcy. Dlaczego? Bo ktoś nas zlekceważył, bo coś nie działało, bo czuliśmy się zignorowani. To tzw. asymetria atrybucji: swoje własne trudne zachowanie tłumaczymy okolicznościami, a cudze – charakterem. A przecież klient też mógł mieć po prostu kiepski dzień.
Dlaczego klient robi się trudny
Kiedy rozłożymy to na czynniki pierwsze, okazuje się, że "trudność" klienta rzadko bierze się z kosmosu. Częściej ma bardzo konkretne źródła i nie wszystkie są po jego stronie.
Powody zewnętrzne, czyli świat się sprzysiągł:
Klient miał inne oczekiwania – myślał, że kupuje MERCEDESA klasy S, a w jego ocenie dostał DACIE LOGAN.
Sprzedawca jest w trybie „byle szybciej” – zero zaangażowania, kontakt jak z automatem telefonicznym, czli klient czuje się mało ważny, nieszanowany.
Napięty grafik – klient i sprzedawca pędzą jak w „Familiadzie” przy końcu czasu, a więc zawodzi komunikacja i dochodzi to nieprozumień.
Zły humor – bo dzieci nie chciały zjeść śniadania, a ekspres się popsuł i na dodatek jeszcze poranna kłótnia z mężem / żoną.
Presja z góry – klient z korpo ma nad sobą dyrektora, ten ma zarząd, a zarząd ma… Excela.
Poprzednie wtopy – wcześniej ktoś mu naobiecywał gruszek na wierzbie i teraz cierpisz za cudze grzechy, bo Ci po prostu nie ufa.
Powody wewnętrzne, czyli tak ma w pakiecie:
Temperament – cholerycy reagują mocno, ale też szybko się uspokajają. Trzeba przeczekać pierwszy wybuch.
Manipulacja – niektórzy klienci używają trudnych zachowań jako narzędzia negocjacji / manipulacji. Chcą więcej, taniej, lepiej - może się uda.
Zdolności negocjacyjne (albo ich brak) – czasem krzyk to ich jedyna strategia.
Brak kultury osobistej – no cóż, nie wszyscy kończyli te same szkoły życia, nie wszystkich mamusia nauczyła szacunku do drugiego człowieka.
Uprzedzenia – "sprzedawcy to krętacze", "firma na pewno chce mnie oszukać". Czasami tak jest za założenia, a czasami z poprzednich doświadczeń.
Poczucie wyższości – szczególnie u dużych klientów, którzy myślą, że są jedynym ogniwem łańcucha pokarmowego lub też zamożnych klientów, którzy mają problem z własbym ego.
OK, jest trudny I co teraz
Zamiast zaciskać zęby i odliczać sekundy do końca rozmowy, lepiej zastosować konkretne, sprawdzone strategie. Oto kilka z nich:
Zachowaj spokój, bądź jak skała.
Nie podnoś głosu, nie przerywaj, nie pokazuj nerwów. Pozwól klientowi się wygadać – czasem potrzebuje tylko przestrzeni, by spuścić parę.
Nie podnoś głosu, nie przerywaj, nie pokazuj nerwów. Pozwól klientowi się wygadać – czasem potrzebuje tylko przestrzeni, by spuścić parę.
Słuchaj aktywnie, ale tak naprawdę bez udawania.
Nie kiwaj tylko głową, myśląc o wczorajszej kolacji. Słuchaj, parafrazuj, dopytuj. Pokaż, że Ci zależy – nie na odbębnieniu rozmowy, ale na rozwiązaniu problemu.
Nie kiwaj tylko głową, myśląc o wczorajszej kolacji. Słuchaj, parafrazuj, dopytuj. Pokaż, że Ci zależy – nie na odbębnieniu rozmowy, ale na rozwiązaniu problemu.
Pokaż empatię, ale bez ściemy.
Słowa typu: „Rozumiem, że może być Pan sfrustrowany” potrafią rozbroić emocje. Nawet jeśli klient Cię atakuje, nie walcz – bądź jego sojusznikiem w walce z problemem.
Słowa typu: „Rozumiem, że może być Pan sfrustrowany” potrafią rozbroić emocje. Nawet jeśli klient Cię atakuje, nie walcz – bądź jego sojusznikiem w walce z problemem.
Skup się na rozwiązaniu, a nie na winie.
Nie tłumacz się, że to logistyka, że kolega, że system. Klient nie chce słuchać o tym kto zawinił – chce wiedzieć jak i kiedy rozwiążesz jego problem.
Nie tłumacz się, że to logistyka, że kolega, że system. Klient nie chce słuchać o tym kto zawinił – chce wiedzieć jak i kiedy rozwiążesz jego problem.
Ustal granice, z szacunkiem, ale jasno.
Jeśli klient przechodzi do obrażania, postaw tamę - nie musisz znosić chamstwa. Zakomunikuj to profesjonalnie i bez utraty twarzy.
Jeśli klient przechodzi do obrażania, postaw tamę - nie musisz znosić chamstwa. Zakomunikuj to profesjonalnie i bez utraty twarzy.
Daj wybór, nawet jeśli jest on ograniczony.
Nie możesz spełnić jego żądań? OK – zaproponuj inne opcje. Klient, który ma wybór, czuje się traktowany poważnie.
Nie możesz spełnić jego żądań? OK – zaproponuj inne opcje. Klient, który ma wybór, czuje się traktowany poważnie.
Nie trać klasy i to nigdy, nawet jeśli klient "odleciał".
Ty nie musisz robić tego samego, Twoje opanowanie i profesjonalizm są Twoją tarczą i Twoja siłą.
Ty nie musisz robić tego samego, Twoje opanowanie i profesjonalizm są Twoją tarczą i Twoja siłą.
Przeproś, jeśli trzeba, i to zawsze szczerze.
Nie mów w stylu „jeśli poczuł się Pan urażony”, tylko „Przykro mi, że tak się stało, zaraz znajdziemy jakieś rozwiązanie".
Nie mów w stylu „jeśli poczuł się Pan urażony”, tylko „Przykro mi, że tak się stało, zaraz znajdziemy jakieś rozwiązanie".
Podsumuj i zamknij temat.
Ustal, co dalej, kto, kiedy i jak? Upewnij się, że klient wie, że problem został złapany za rogi i, że Ty tego tematu nie odpuścisz, ale doprowadzisz go do końca.
Ustal, co dalej, kto, kiedy i jak? Upewnij się, że klient wie, że problem został złapany za rogi i, że Ty tego tematu nie odpuścisz, ale doprowadzisz go do końca.